Tych, którzy wolą chodzić własnymi ścieżkami, a nie oznaczonymi przez przewodniki turystyczne jako „zobacz koniecznie!”, zainteresują na pewno takie zakątki Lizbony, o których mówi się mniej. Miejscowi lubią je szczególnie, bo mogą się tam spokojnie spotkać ze znajomymi, odpocząć albo po prostu zapatrzeć – w Tag albo w zieleń parku.
Zwolennicy „zwyczajności” podczas zwiedzania, do Lizbony przyjechać powinni poza sezonem. Wtedy nie ma tłumów na każdym kroku, a w komunikacji miejskiej i na ulicach spotkać da się przede wszystkim lizbończyków, nie zaś przedzierać przez tłumy turystów biegających z aparatami fotograficznymi (którymi my sami też jesteśmy, nie czarujmy się). Wtedy można odpocząć w zaciszu zieleni i zobaczyć stolicę Portugalii z jej codziennej strony. Gdzie natomiast iść w każdym czasie – tak latem, jak i jesienią, żeby zobaczyć Lizbonę z trochę innej strony, nie mniej (a może nawet i bardziej) czarującej?
Jardim do Torel
Do Jardim do Torel turyści raczej nie docierają. Znają go za to, i bardzo lubią, miejscowi. Nie ma się czemu dziwić – ogród Torel jest niewielki, ale dzięki swej kameralności, bardzo przyjemny. To idealne miejsce na piknik albo, po prostu, na spędzenie miłego popołudnia. Jednym z jego największych atutów jest widokowe położenie (widok na centrum miasta też może być ładny! Zwłaszcza jeśli jest to Lizbona).
Jak dotrzeć do Jardim do Torel? Z Rossio (Praça de D. Pedro IV), czyli z głównego placu Lizbony iść trzeba w górę, od prawej strony teatru, ulicą São José. Po pewnym czasie można zakręcić w prawo, w ulicę Calçada do Lavra i piąć się nią pod górę, aż dojdzie się do murów parku (główne wejście od Rua de Júlio de Andrade) albo iść dalej i zakręcić w ulicę Rua do Telhal – przy niej znajduje się drugie, mniejsze wejście do ogrodu.
Miradouro de Santa Catarina
Punkt widokowy Santa Catarina jest takim miejscem, w które kiedy się już przyjdzie, najchętniej by się z niego nie odchodziło. Zachwyca. I jak akurat w przypadku Lizbony nie jest to uczucie nowe, bo gdzie by się nie poszło, zachwyt towarzyszy, tak jednak Santa Catarina jest miejscem wyjątkowym. Wiedzą o tym przede wszystkim lizbończycy, którzy zbierają się tam licznie każdego popołudnia i wieczoru. Żeby tam dotrzeć, kierować trzeba się na ulicę Mal. Saldanha (schodząc z Bairro Alto w stronę rzeki).
Monsanto
Ulokowany na północny zachód od centrum kompleks parkowo-leśny Monsanto jest największym tego typu terenem w Lizbonie. Powierzchniowo zajmuje m.in. 1000 hektarów i leży w obrębie aż siedmiu dzielnic miasta.
W Monsanto jest co robić – nie tylko organizowane są tam różnego typu wydarzenia, takie jak festyny, koncerty czy przedstawienia teatralne (z widowni amfiteatru rozpościera się przepiękny widok na Tag). To też znakomite miejsce do jazdy na rowerze, biegania, spacerowania, grillowania m.in. Na skraju parku znajduje się camping. Na całym zaś terenie Monsanto spotkać można pozostałości po młynach, których w XVIII wieku było w parku całkiem sporo.
Ranem w zwykłe weekendy (kiedy nie ma wydarzeń), w parku nie ma aż tak wielu ludzi, jak można by się tego spodziewać. Cisza przeszywa wtedy przestrzeń, dlatego jest to świetne miejsce na odpoczynek.
Jardim da Estrela
Do ogrodu w dzielnicy Lapa dotrzeć bardzo łatwo – można i na piechotę z centrum Lizbony, i tramwajem, m.in. zabytkowym 28. Park leży naprzeciw tamtejszej bazyliki, dlatego nie sposób go ominąć. Jardim da Estrela nie należy do największych zielonych przestrzeni miasta – jest niewielki, ale urokliwy.
Źródło: https://kacikogrodniczy.pl/grudzien-w-ogrodzie-6-prac-ktore-warto-wykonac-pod-koniec-roku