Jadąc do miasta, które przez sześć stuleci znajdowało się w granicach naszego kraju, nietrudno natrafić na polskie ślady. Lwów pełen jest polskości. Gdzie jest jej najwięcej (o ile da się poddawać tę wartość graduacji)? Dokąd się udać, żeby zobaczyć, poczuć jej esencję?
Cmentarz Łyczakowski
Polaków interesuje przede wszystkim ten fragment Cmentarza Łyczakowskiego, który został wyodrębniony od reszty, odnowiony i nazwany szczególnie: Cmentarzem Orląt Lwowskich. Na nim pochowani zostali młodzi (nastoletni) ludzie, którzy walczyli o to, aby Lwów pozostał w granicach Polski. Nekropolię warto jednak „zwiedzić” całą – poza tym, że spoczywają na niej Maria Konopnicka czy Gabriela Zapolska, jest ona dziełem sztuki samym w sobie. Wspaniałe pomniki wykute z kamienia przyczyniają się do stworzenia niepowtarzalnej atmosfery miejsca.
Uniwersytet we Lwowie
Lwowski uniwersytet powstał na początku XVII wieku – należy do jednych z pierwszych tego typu uczelni na Wschodzie Europy. W jego murach wychowało się wielu wielkich ludzi. Dla tych, którzy wiedzą, czym była filozoficzna szkoła lwowsko-warszawska, na pewno wiele powiedzą nazwiska takie jak Kazimierz Ajdukiewicz czy Kazimierz Twardowski. Nieobcy będzie im również Roman Ingarden (który, słysząc o sławie lwowskiej Alma Mater, przyjechał do niej po to, żeby się przekonać, że naprawdę wykładają i uczą się w niej osoby wybitne). Z innych niż filozofia dziedzin wymienić można postaci takie jak Władysław Witwicki czy Jan Emanuel Rozwadowski, a i tak będzie to wierzchołek góry lodowej. Sławnych nazwisk nie da się tak szybko policzyć.
Budynek głównego gmachu Uniwersytetu wart jest zwiedzenia w środku. Dlatego też odwiedzając miejsce, w którym położona jest lwowska Alma Mater, koniecznie trzeba obejrzeć je również od wewnątrz. Jak dotrzeć do Uniwersytetu? Droga jest prosta. Przecinamy Prospekt Swobody („zakończony” pomnikiem polskiego wieszcza, Adama Mickiewicza!) i kierujemy się w stronę parku I. Franki: prostopadle do Rynku, na przykład ulicą Akademika Hnatiuka. Następnie trzeba wejść w ul. Listopadowego Czynu. Przecina ją ul. Uniwersytecka, przy której – jak łatwo się domyślić – znajduje się Uniwersytet.
Kopiec Unii Lubelskiej
Powodem, dla którego usypano Kopiec, jest jak najbardziej sprawa polska. Na dzień, w którym został on stworzony, przypadała bowiem rocznica zawarcia umowy pomiędzy Królestwem Polskim a Wielkim Księstwem Litewskim, na mocy której powstała Rzeczpospolita Obojga Narodów. Żeby uczcić trzysta lat, jakie minęły od czasu tego wielkiego dla naszej historii wydarzenia, miejsce, gdzie dawniej stał Wysoki Zamek, mieszkańcy Lwowa przekształcili w kopiec. Jego fundatorem był Franciszka Smolka.
Data 11.08.1869 r. zapisała się więc na kartach historii Lwowa jako dzień, w którym podłożono kamień węgielny pod budowę kopca. Dzisiaj Kopiec Unii Lubelskiej jest jedną ze szczególnych atrakcji turystycznych. Nie od teraz wiadomo, że podróżnicy przybywający w nowe miejsce lubują się w oglądaniu go z lotu ptaka. Mierzący 413 m. n.p.m. jest punktem idealnym do tego, żeby zaobserwować z jego szczytu panoramę miasta wraz z jego najodleglejszymi dzielnicami.
Nikifor
Na koniec jeszcze jeden drobiazg, o którym się rzadko wspomina. To niepozornie przycupnięty w okolicach Kościoła Dominikanów pomnik najbardziej znanego reprezentanta polskiego prymitywizmu, Nikifora Krynickiego (a właśc. Epifaniusza Drowniaka, mężczyzny łemkowskiego pochodzenia). Miłośnicy sztuki, jaką uprawiał ten artysta, na pewno uśmiechną się z zadowoleniem, widząc złożony mu w ten sposób hołd.