Do niedawna Gruzja wydawała się lądem odległym i egzotycznym. Od pewnego czasu jednak, za sprawą linii lotniczych, które otworzyły tanie i bezpośrednie przeloty na linii Warszawa / Katowice – Kutaisi, ten niewielki kraj leżący i w Europie, i w Azji stał się jednym z głównych celów wypraw Polaków. Dotrzeć do Gruzji dzisiaj nie jest już więc trudno. Wystarczy chcieć, a można kupić bilety w obie strony w cenie 200-400 zł. Jak jednak poruszać się po samym kraju?
Trzeba tutaj jeszcze wspomnieć, że Gruzja stworzona jest do tego, aby zwiedzać ją dynamicznie. Siedzenie w jednym miejscu nie daje właściwego obrazu kraju. Jest bardzo zróżnicowana pod względem krajobrazowym, kulturowym i wizyta w niej ma sens tylko wtedy, kiedy się ją przejedzie wzdłuż i wszerz po to, aby zobaczyć nie jej wycinek, ale cały obraz, który tworzy. Przynajmniej za pierwszym razem. Potem można poznawać każde miejsce bardziej i bliżej przez dowolną ilość czasu. Warto więc wiedzieć, jak po Gruzji podróżować. A można to z powodzeniem robić na kilka różnych sposobów:
Autobusem
Autobusy kursują przede wszystkim na długich trasach. Najpopularniejsza z nich to Batumi – Tbilisi, chociaż jeśli chcieć wybrać się poza granice kraju, na przykład do Turcji czy Armenii, zdecydować można się na przejazd jednym z autokarów sieciowych (np. tureckiej firmy Metro). Czasem kursują one też – obok marszrutek – po większych miastach, jak również łączą te miasta z okolicznymi wsiami. Autobusy, o ile nie stanowią konieczności, zwłaszcza dla lokalnych (jak np. na trasie Gori – Uplisciche), nie są jednak najpopularniejszym gruzińskim środkiem transportu. Przejazd nimi jest tani. Po Kutaisi jeździć można za 30 tetri (niecałe 60 gr) za cały kurs.
Marszrutką
Jak wszystkie kraje postsowieckie, tak i Gruzja ma swoje marszrutki. Minibusy, do których zwykle mieści się więcej osób, niż jest w stanie, są najpopularniejszym środkiem szybkiego transportu. Kursują nieustannie, często bez jakichkolwiek rozkładów jazdy. To funkcjonuje tak: wychodzi się na marszrutkę, bo wie się, że ta szybko pojawi się na horyzoncie. I rzeczywiście, pojawia się. Tego typu środkiem transportu przemieścić można się nie tylko na krótkie dystanse, ale również na długie. Z Tbilisi regularnie kursują marszrutki na przykład do Kazbegi. Przejazd 150 km i całej Gruzińskiej Drogi Wojennej przy okazji kosztuje w tym przypadku 10 lari (niecałe 20 zł).
Pociągiem
Ten, komu się wydaje, że pojeździ sobie po całej Gruzji pociągami, jest w błędzie. Kraj, w którego krajobrazie dominuje Kaukaz, ma tak naprawdę jedną linię kolejową, ciągnącą się od Batumi przez Kutaisi, Gori, do Tbilisi. Co więcej, pociąg do najszybszych nie należy. Przeznaczony jest więc raczej dla miłośników tego rodzaju transportu oraz dla tych, którzy mają ograniczony budżet. Cena lokalnych połączeń wynosi zwykle symboliczne 1 lari. Przejazd między większymi miastami również jest bardzo tani.
Taksówką
Słowo, które u nas budzi dystans, w Gruzji używane jest na porządku dziennym. Tam po prostu nie wszędzie da się dotrzeć środkami komunikacji miejskiej, a nawet jeśli, mogłoby to zabrać bardzo dużo czasu. Dlatego też wygodnie jest po prostu wynająć taksówkę. Wynajęcie taksówki, nawet na cały dzień, nie jest sprawą drogą. Cały dzień jeżdżenia po najmniej dostępnych zakątkach danego regionu (wraz z wysiadaniem przy nich i zwiedzaniem tak długo, jak ma się na to ochotę), kosztuje w przeliczeniu na polską walutę średnio 150-200 zł. Łatwo policzyć, że jeśli do samochodu wsiada pięć osób, koszty znacząco się rozkładają. Ważne jednak, żeby wcześniej ustalić dokładną trasę przejazdu oraz cenę. Warto negocjować – Gruzini to lubią i chętnie się targują.
Można też zdecydować się na wynajem samochodu bez kierowcy, to jednak nie tylko jest znacznie droższe, co przede wszystkim dedykowane dla ludzi o mocnych nerwach. W Gruzji jeździ się generalnie bez przepisów, a stan dróg na większości odcinków woła o pomstę do nieba. Żeby zaoszczędzić sobie wrażeń, lepiej wcielić się w rolę pasażera niż kierowcy.
Autostopem
Autostop w Gruzji funkcjonuje bez zarzutu. Ludzie są otwarci i chętni do pomocy. Wychodząc na drogę, nie trzeba się martwić – prędzej lub później (zwykle prędzej, i to bardzo prędko) ktoś się zatrzyma. Od czasu do czasu jednak zdarzyć się może, że kierowca będzie chciał zapłatę za przejazd. Lepiej więc od razu na początku ustalić, że planuje się jechać za darmo i upewnić, czy taka możliwość również wchodzi w grę.