Kult pięknej sylwetki i jędrnego ciała w każdym wieku na dobre zaszczepił się w umysłach i kolorowych gazetach. Mijają lata, a moda ta wciąż trwa. Zmieniają się tylko sposoby na jej osiągnięcie. Najpierw były diety. Dieta i odchudzanie, wyrzeczenia i liczenie kalorii miało być gwarancją smukłej linii. Furorę robiły coraz to inne diety – Kwaśniewskiego, kapuściana, tysiąca kalorii, itp. Ale żadna nie okazała się remedium. Potem było zdrowie odżywianie. Ale i tu okazało się, że soja i beztłuszczowe mleko to nie wszystko. Szybko okazało się, że dieta powinna iść w parze z ćwiczeniami. Renesans przeżywały kluby taneczne, siłownie, różnego rodzaju pilatesy, zumby, aerobiki. Niezwykłą popularność zdobyły tzw. trenerki jak Ewa Chodakowska czy Anna Lewandowska nawołujące kobiety i dziewczyny do aktywności fizycznej i zdrowego odżywiania się, i propagujące taki styl życia. Z kolei coraz bardziej modna medycyna estetyczna zdaje się przekonywać, że bez skalpela, botoksu i cudownych lamp, wszystkie wysiłki są na nic. Być jak modelka czy ulubiona celebrytka – to nie jest zły pomysł. O ile jest on inspiracją do pracy nad sobą w granicach zdrowego rozsądku. Warto pamiętać, że to co widzimy w telewizji i gazetach jest dziełem sztabu stylistów, wizażystów, mistrzów fotoshopa. A rzeczywistość jest zupełnie inna.
